piątek, 6 lipca 2012

Historia uczucia idiotki i związkofoba, czyli totalny upadek ideałów

Jean-Noel Liaut
Karen Blixen. Afrykańska Odyseja opisuje najważniejszy okres życia autorki Pożegnania z Afryką. Kilkanaście lat, które pisarka spędziła w Afryce, obfitowały w ból, chorobę (Blixen cierpiała na syfilis), zdrady i porażki, będąc zarazem czasem wielkiej miłości, wielkich wzruszeń i kształtowania się osobowości autorki. Nie dziwi więc, że Jean-Noel Liaut (francuski pisarz, dziennikarz i tłumacz) postanowił skupić się właśnie na afrykańskim etapie losów autorki.
Opowieść o życiu Karen Blixen nie pochłonęła mnie totalnie. Zapewne częściową winę ponosi sam charakter biografii (niestety zazwyczaj z góry wiadomo, co się stanie;p), bo Afrykańska Odyseja napisana została w sposób poprawny, wprowadzony został przejrzysty podział na rozdziały, które opisują konkretny etap życia, bądź relację bohaterki. Bardzo estetyczna i ładna szata graficzna książki sprawiała, że proces czytania był bardzo... elegancki (nie wiem jak to logicznie wytłumaczyć, ale po prostu tę książkę czytało się elegancko). Brakowało mi natomiast większej ilości zdjęć, gdyż na każdy rozdział przypadała tylko fotografia tytułowa. 

Pisząc Afrykańską Odyseję Liaut skupił się przede wszystkim na związku Blixen i jej największej miłości - Denisa Finch Hattona. No i cóż... Moim zdaniem stworzył ich obraz niezbyt atrakcyjnym. Nie wiem, czy taki był cel autora, ale odebrałam Karen, jako pozbawioną kontaktu z rzeczywistością, egzaltowaną, egoistyczną idiotkę, Denisa zaś jako snobistycznego dupka, typowego związkofoba, wykorzystującego kobiety. Dziecinni, niedojrzali, wywyższający się. Niestety książka Liauta (a czytałam ją ponad miesiąc temu!) wywołała we mnie niezatartą niechęć do Blixen i Hattona. Zapewne mój odbiór biografii jest bardzo indywidualny, ponieważ autor opisuje również pozytywne cechy i zachowania pisarki i jej wieloletniego kochanka. Afrykańska Odyseja zniszczyła jednak romantyczną wizję wielkiej miłości jaka łączyła tę parę, pozostawiając wrażenie jakże typowego zauroczenia kobiety, która wkłada w wybranego mężczyznę wszystkie wyśnione cechy. Mężczyzna zaś wykorzystuje sytuację najlepiej jak tylko może. W każdy razie cieszę się, że książki Blixen przeczytałam wiele lat temu, bo teraz podczas lektury mogłabym tylko myśleć o tym, jaką głupotą było inwestowanie z uporem maniaka w jakże drogą plantację kawy, bez biznesplanu, znajomości tematu i zapasowych środków finansowych...

Książka nieco wyprowadziła mnie z równowagi. Nerwy zostały częściowo zrekompensowane niezwykle przyjemnymi okolicznościami przyrody, w jakich miałam okazję ją czytać. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...