Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Małgorzata Musierowicz. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Małgorzata Musierowicz. Pokaż wszystkie posty

sobota, 5 grudnia 2015

"Feblik" Małgorzata Musierowicz

"Otóż, uważam, że miłość nigdy nie jest zmarnowana. Owszem, można zawieźć ufność. Ale nie da się zmarnować miłości."

Na półkach księgarń króluje kolejna, już dwudziesta pierwsza, część Jeżycjady. Dla mnie to lektura obowiązkowa, mimo że od lat głównie marudzę i wzdycham przy lekturze serii. Ale zacznijmy może od początku!

Na książkach Musierowicz się wychowałam. Pamiętam jak oczarował mnie serdeczny i ciepły świat domu Borejków, jak zaraziłam się (jeszcze mocniej) miłością do książek i wielkich domowych księgozbiorów. Pamiętam jak marzyłam o wielkiej miłości od pierwszego wejrzenia, miłości w której słowa są niepotrzebne (swoją drogą uświadomienie sobie, że w rzeczywistości relacje damsko-męskie wyglądają nieco inaczej zajęło mi niepokojąco dużo czasu ;) ). Bez wahania mogę napisać, że Jeżycjada to najważniejsze książki mojego dzieciństwa. Książki do których wracam do dziś i średnio raz na rok odświeżam sobie wybrane tomy. Kocham Jeżycjadę miłością wielką i szaloną. Tak do Pulpecji. Potem to już nie było to samo, w nowym systemie społeczno-politycznym pisarce już wyraźnie nie szło odwzorowywanie rzeczywistości, ale do całkiem niezłej Kalamburki czytało się serię przyjemnie, ciekawie i miło. Potem przyszedł Język Trolli i nic już nie było takie samo.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...