
Wmówiła sobie, że mieszkańcy Jonkopingu są mili, że Szwedzi są mili. To było głupie. Idiotyczne. Mieszkańcy Jonkopingu wcale nie są milsi od monachijczyków, Smalandczycy od Bawarczyków, a Szwedzi od Niemców. Powinna była to zrozumieć.
Majgull Axelsson to była jedna z pierwszych współczesnych pisarek, które pokochałam (potem pojawiły się jeszcze Doris Lessing, Chimamanda Ngozi Adichie, Magda Szabo, Alice Munro) i ta pierwsza miłość siedzi we mnie bardzo głęboko. Mam w domu wszystkie jej wydane w Polsce książki, wszystkie czytałam, jedne podobały mi się mniej, inne bardziej, ale w sumie żadna mnie nie zawiodła. Wszystkie jej powieści są do siebie w pewnym sensie podobne: bohaterkami są kobiety osadzone w miotanym problemami szwedzkim społeczeństwie, którym autorka funduje zawsze ostrą analizę psychologiczną. Mimo tych zbieżności świat Axelsson nigdy mnie nie nudzi i nie nuży. Jej dzieła to pewniaki, które biorę w ciemno. Kiedy więc wychodzi kolejna książka pisarki, wycieczka do księgarni jest po protu kwestią czasu. Zazwyczaj bardzo krótkiego czasu :).