
Na wstępie trzeba zaznaczyć, że Arena tak naprawdę nie jest typowym kryminałem. Nie ma tu właściwie żadnej zagadki, nie ma tajemnic do rozwikłania. Oczywiście autor nie odkrywa wszystkich kart od razu, a fabuła trochę zaskakuje, ale nie do tego stopnia żeby powieść tę nazwać kryminałem. Dużo tu natomiast brutalności, mocnych scen, mrocznych stron ludzkiej natury, brudu, smrodu i daleko posuniętego naturalizmu. Trochę jest też akcji, ale bez przesady. Gdybym miała zakwalifikować Arenę do jakiegoś typu książek (tylko w sumie po co?), to może obyczajowa sensacja z mocnymi elementami naturalistycznymi? Sama nie wiem :)