piątek, 27 listopada 2015

"Arena Szczurów" Marek Krajewski

Kryminały Marka Krajewskiego czytam od bardzo dawna, znam wszystkie i jest on jednym z pierwszych polskich autorów, którego pokochałam (długo byłam dość oporna w kwestii rodzimej literatury). Dlatego każda jego nowa powieść to dla mnie pretekst do błyskawicznej wizyty w księgarni i naprawdę duża radość. Nawet jeśli nie do końca trafi ona w moje gusta, a tak było w choćby w przypadku przedostatniej powieści Władca liczb, czas spędzony z jego powieściami nigdy nie jest stracony. A jeśli książka idealnie wpisuje się w moje upodobania literackie? Wtedy jest wprost genialnie!

Na wstępie trzeba zaznaczyć, że Arena tak naprawdę nie jest typowym kryminałem. Nie ma tu właściwie żadnej zagadki, nie ma tajemnic do rozwikłania. Oczywiście autor nie odkrywa wszystkich kart od razu, a fabuła trochę zaskakuje, ale nie do tego stopnia żeby powieść tę nazwać kryminałem. Dużo tu natomiast brutalności, mocnych scen, mrocznych stron ludzkiej natury, brudu, smrodu i daleko posuniętego naturalizmu. Trochę jest też akcji, ale bez przesady. Gdybym miała zakwalifikować Arenę do jakiegoś typu książek (tylko w sumie po co?), to może obyczajowa sensacja z mocnymi elementami naturalistycznymi? Sama nie wiem :) 


W każdym razie jest to obowiązkowa pozycja dla fanów cyklu z Edwardem Popielskim, bo więcej o Łyssym nie poczytamy. To ostatni tom serii i moim zdaniem jeden z ciekawszych i bardziej oryginalnych. Jest rok 1948 r., a my razem z ukrywającym się przed ubecją Popielskim przenosimy się do nadmorskiego, letniego Darłowa, gdzie grasuje gwałciciel gryzący swoje ofiary i roznoszący śmiertelną chorobę. Wokół panoszy się nowa, jedyna słuszna władza, a prym wiodą okrutni i tyranizujący świat żołnierze radzieccy. Nie jest kolorowo. Popielski oczywiście zajmie się sprawą gwałciciela i tym samym przeżyje niewyobrażalny wprost koszmar. Pozna czym jest prawdziwe piekło na ziemi i zostanie postawiony przez los przed bardzo, bardzo trudnym pytaniem.

Co jest w tej powieści najlepsze? Przede wszystkim Krajewski jest doskonałym rzemieślnikiem, mistrzowsko posługuje się językiem, a jego książki czyta się z prawdziwą przyjemnością. Nie ma tu tak typowej dla polskich (i nie tylko) autorów kryminałów językowego niechlujstwa. Wszystko jest ładne i dopracowane. Zachwyciło mnie też genialne malowanie scen przez Krajewskiego. Ten facet jest absolutnym mistrzem opisów! A mimo że, jak już wspomniałam nie jest to typowy kryminał, akcja trzyma w napięciu, nie ma dłużyzn, nudy. Do tego wszystkiego jest też trochę filozoficznie, a czytelnik po lekturze ma się nad czym zastanowić.

Minusów właściwie nie widzę, bo Arena szczurów to pięknie napisana, mądra powieść, stawiająca przed czytelnikiem pytania, wzbudzająca emocje i wciągająca. Mignęło mi gdzieś coś o sporym błędzie logicznym w fabule, ale prawdę powiedziawszy ja ich nie wychwyciłam. Może nie analizowałam tekstu zbyt dokładnie? Poza tym, jeśli ktoś oczekuje klasycznego kryminału, w formie do której przyzwyczaił nas Krajewski, to może się nieco zawieść.

Arena szczurów stała się jedną z moich ulubionych powieści Krajewskiego i będę ją zachwalać i polecać. Każdemu kto lubi dobrą, mocną i niebanalną literaturę. Każdemu, kto czasem gustuje w nieco cięższych, mroczniejszych klimatach. Naprawdę warto wziąć udział w ostatniej przygodzie Edwarda Popielskiego!

Moja ocena: 8,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...