Dziś chciałabym Wam opowiedzieć kilka słów o powieści, która w ten mroczny listopadowy czas napełni Was pozytywną energią i milutkim ciepełkiem. O książce, która przeniesie Was w świat angielskiej prowincji, małomiasteczkowych dylematów i kobiecej władzy.
"Panie z Cranford" to tak naprawdę kilka historyjek o grupie starszych, acz całkiem dziarskich kobiet z klasy średniej mieszkających w angielskim miasteczku Cranford. Nie jest to powieść w klasycznym tego słowa znaczeniu, bardziej chyba zbiór opowiadań zaopatrzonych we wspólną oś fabularną. Każdy rozdział przedstawia inne wydarzenie z życia dość oryginalnych staruszek. Dowiadujemy się między innymi co się dzieje, gdy przez Cranford przetacza się fala "zbrodni" oraz co przynieść może występ wędrownego sztukmistrza. Poznajemy głęboko skrywane sekrety, niespełnione miłości sprzed lat i zasady cranfordzkiej etykiety. Dzieje się ;)
"Panie z Cranford" to tak naprawdę kilka historyjek o grupie starszych, acz całkiem dziarskich kobiet z klasy średniej mieszkających w angielskim miasteczku Cranford. Nie jest to powieść w klasycznym tego słowa znaczeniu, bardziej chyba zbiór opowiadań zaopatrzonych we wspólną oś fabularną. Każdy rozdział przedstawia inne wydarzenie z życia dość oryginalnych staruszek. Dowiadujemy się między innymi co się dzieje, gdy przez Cranford przetacza się fala "zbrodni" oraz co przynieść może występ wędrownego sztukmistrza. Poznajemy głęboko skrywane sekrety, niespełnione miłości sprzed lat i zasady cranfordzkiej etykiety. Dzieje się ;)
Największą siłą tej dziewiętnastowiecznej książki jest przede wszystkim połączenie lekkiego tonu, wykpiwającego ludzkie słabostki z ogromną sympatią autorki dla bohaterek. Starsze panie z Cranford są zabawne, drobnomieszczańskie, pełne typowo angielskiej rezerwy, ale też ciekawskie, nieobyte i pragnące być nieco wyżej na drabinie społecznej niż w rzeczywistości są. Gaskell jest genialną obserwatorką, która subtelnie i z wdziękiem, ale przede wszystkim niezwykle celnie, punktuje swoje postacie. Oprócz tego oczywiście język i styl autorki są bez zarzutu, a książkę czyta się lekko, szybko i przyjemnie.
Z pewnością Panie z Cranford nie są powieścią, która zmienia świat, nie są też książką od której nie można się oderwać ani na moment. Jednak jest to tak miła, przyjemna i pozytywna lektura, że nie sposób jej nie polecać! Na pewno też zabiorę się kiedyś za serial, który powstał na podstawie książki - z moimi ukochynami Judi Dench i Imeldą Staunton. Bo warto odbyć podróż do Cranford!
Moja ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz