środa, 16 grudnia 2015

"Malowany człowiek" Peter V. Brett


Wpatrzony w roztańczone potwory, bynajmniej nie po raz pierwszy pogrążył się w rozmyślaniach nad ich naturą. Były magicznymi istotami, wytrzymałymi i nieludzkimi. Niszczyły, ale nie tworzyły. Nawet ich ścierwa spalały się, miast gnić, by użyźnić glebę.
W ciągu dnia wszystko jest normalne. Gdy świeci słońce świat jest zwykłym, przeciętnym miejscem. Jego mieszkańcy żyją, jedzą, pracują, kochają się i kłócą. Dopiero przed zapadnięciem zmroku czuć napięcie i niepokój. Ludzie szukają schronienia, zaczynają się bać. Naprawdę bać. Bo w nocy opanowuje ich groza. Najgorsze lęki wychodzą na zewnątrz. Prosto z otchłani, w chmurach dymu materializują się demony. Ochronić przed nimi mogą tylko magiczne runy. Ludzkość jest zdziesiątkowana, zastraszona, boi się przemieszczać, podróżować, normalnie żyć. Kim są te piekielne stworzenia? Skąd się wzięły? Czy i jak można z nimi walczyć? I czy można wygrać? Na te pytania  odpowiada Peter V. Brett w swojej powieści Malowany człowiek, która stanowi początek wielotomowego cyklu demonicznego. W Polsce została wydana w dwóch osobnych książkach, ale w rzeczywistości jest to jedna całość.


Czy Malowany człowiek to literatura warta grzechu? I tak i nie :) Ma z pewnością wiele zalet, a jej lektura przysporzyła mi dużo radości, ale nie jest to powieść za którą dałabym się pożreć demonom! Zachwyca przede wszystkim doskonały pomysł na przestawioną rzeczywistość.
Nie jestem może jakimś wytrawnym czytelnikiem fantastyki, ale ze światem, który nocą opanowują polujące na ludzi demony jeszcze się nie spotkałam. Do tego tajemnica, a także powracające co jakiś czas wątpliwości o jakim świecie właściwie czytamy. Czy to jakiś odległa kraina czy może… Ziemia setki, tysiące lat później? Ogromną zaletą powieści jest klimat - mroczny, ciężki, straszny. Taki trochę jak z horroru. Do tego wartka, szybka akcja, wciągająca fabuła, przygoda i duuużo emocji.

Interesujący jest też przedstawiony w Malowanym człowieku obraz ludzkości w obliczu kataklizmu. Ludzkości, która na swój, dość nieporadny, sposób usiłuje się zjednoczyć. Ludzkości pogrążonej w przerażeniu. Bardzo ciekawe są również ukazane w powieści oblicza strachu. Lęk dotyka niemalże każdego, a to jak ludzie sobie z nim radzą jest często niezależne od nich. Pozytywni bohaterowie ulegają lękowi, negatywni potrafią wzbić się na wyżyny odwagi. Za ten aspekt książki należy się Brettowi ogromny plus.

Język, forma, rozmach pisarski są raczej na przeciętnym poziomie. Sposób posługiwania się przez Bretta słowem nie przeszkadza w czytaniu powieści, a to już plus w przypadku współczesnego fantasy… Forma jest typowa - liczba bohaterów w sam raz do opanowania, narrator wszechwiedzący trzecioosobowy, akcja prowadzona klasycznie, bez retrospekcji, skakania w czasie czy innych eksperymentów. Powieść nie powala też bogactwem przedstawionego świata. Brett nie poszedł (przynajmniej nie w pierwszym tomie cyklu) w ślady Tolkiena, Martina czy Zelaznego i nie stworzył całkowicie nowego, oryginalnego, bogatego i pełnego zaskoczeń uniwersum.Ot, fantazji przy tworzeniu rzeczywistość jest akurat tyle, by równoważyła akcję. Nie zachwycają też główni bohaterowie, którzy są chyba najsłabszą stroną Malowanego człowieka. Banalni, pozbawieni głębi czy drugiego dna. Szkoda, bo ich historie niosą ze sobą pewien potencjał. Został on niestety zmarnowany.

Malowany człowiek nie jest ani wybitny, ani przełomowy, ale jest z pewnością doskonałą rozrywką. Na pewno wyróżnia się ciekawym pomysłem, mrocznym klimatem rodem z horroru, wartką, wciągającą akcją i ciekawym spojrzeniem na ludzkość i strach. Jest to przyzwoite fantasy ze średniej półki, idealne by się odstresować i spędzić miły wieczór. Książkę czyta się szybko, łatwo i przyjemnie. Ja na pewno sięgnę po kolejne części i to szybciej niż później (Pustynna włócznia już na mnie czeka na półce!), ale też nie będę tej powieści wciskać wszystkim znajomym. Malowany człowiek spodoba się wielbicielom gatunku, miłośnikom horrorów i przygodowych klimatów. Koneserom, wymagającym od literatury czegoś więcej niż czystej rozrywki raczej tę książkę odradzam.

Moja ocena: 6,5/10

2 komentarze:

  1. To pierwsza recenzja którą czytam, która nie wychwala pod niebiosa Malowanego Człowieka. Ja należę do grona miłośników cyklu demonicznego, ale masz rację to powieść zdecydowanie dla miłośników gatunku. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój brat czyta tą serię i jest zachwycony :) Kupiłam mu kolejną część na święta

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...