George R.R. Martin
Ostatni istniejący tom Pieśni lodu i ognia przeczytany:-). Teraz pozostaje mi tylko niecierpliwie czekać na kolejne części serii: The winds of winter i A dream of spring. Panie Martin! Uprasza się o pośpiech!
O tym, że jestem absolutnie zachwycona twórczością Martina pisałam już jakiś czas temu. Teraz mogę tylko potwierdzić, że Taniec ze smokami. Część druga stanowi godną kontynuację poprzednich części sagi i polecam ją każdemu - zarówno wielbicielom gatunku, jak i osobom do fantastyki nieprzekonanym. Warto!
Taniec ze smokami, podobnie jak jego poprzedniczki wciąga od pierwszych stron i do końca nie daje czytelnikowi wytchnienia. Podczas lektury przenosiłam się do magicznego świata, opisywanego tak sugestywnie, że słyszałam szum fal, czułam smak potraw i smród ulic. Język i styl Martina oceniam na piątkę. Wiadomo - jest to literatura rozrywkowa, ale za to najwyższej klasy. Trochę natomiast onieśmiela ogromna ilość postaci. Poprzednie części przeczytałam ciurkiem, więc bohaterowie jakoś specjalnie mi się nie mieszali. Po ostatni tom sięgnęłam jednak po kilku miesięcznej przerwie i musiałam dość często zaglądać do spisu postaci na końcu książki. Myślę, że bez niego przeczytanie
Tańca ze smokami byłoby dla mnie baaaardzo trudne:-). Ubolewam też (aczkolwiek paradoksalnie poczytuję to również za zaletę) nad całkowitym brakiem przywiązania autora do swoich postaci. Nigdy nie wiadomo kto zginie w kolejnym tomie! Duża śmiertelność bohaterów, powoduje też konieczność tworzenia nowych i spis postaci pęcznieje. Poza tym, irytuje mnie brak pewności do czego autor zmierza i jak zakończy się ta zawiła historia. Akcja, wbrew temu co mogłaby sugerować zabójcza grubość książki, posuwa się bardzo powoli, co nie może dziwić, bo Martin opisuje nam wydarzenia jednocześnie rozgrywające się w kilkunastu miejscach, widziane oczyma kilkunastu głównych bohaterów. W związku z tym nie jest nawet w stanie opisać wszystkich równoległych wydarzeń w jednej części
. Intryga snuta przez autora została przez niego rozgrzebana, a istniejące wątki, zamiast się wyjaśniać, wikłają się jeszcze bardziej. Do tego dochodzą nowe... Nie wiem doprawdy, jak ten człowiek zamierza to wszystko ogarnąć w dwóch kolejnych tomach:-).
Witaj.
OdpowiedzUsuńNie jestem wielbicielem fantastyki, ale zachęciłaś mnie do sięgnięcia po tę pozycję.
Pozdrawiam