Nie zamierzam pisać żadnych recenzji, ani opisów najnowszej sagi Murakamiego. Nie widzę takiej potrzeby - i tak wszyscy to już czytali; wierni fani się zachwycili, niewierni krytycy się popastwili:) Co kto lubi. Zamierzam za to podzielić się moim ulubionym fragmentem książki, który zabiera mnie za każdym razem, gdy spojrzę w niebo, na wycieczkę do fabryki chmur.
Gdzieś daleko na północnym wschodzie musiało być źródło z niewyczerpanym zapasem chmur. Ludzie w szarych, grubych mundurach robili je z milczącą determinacją od rana do wieczora (Haruki Murakami "1Q84 cz. 3")...
...mieli nieruchome, zasnute popielatą mgłą twarze i krótko ostrzyżone, ciemne włosy. Z nieskończonego zbiornika pary czerpali materię i solidnymi, ale nie zniszczonymi pracą dłońmi formułowali kolejne chmury, wykonując rutynowe, długie ruchy. Kiedy obłok był już gotowy, wypuszczali go z rąk, a on zdziwiony swoim istnieniem, gwałtownie jak wystrzelony z procy kamyk wylatywał do góry, podskakiwał parę razy i zaczynał swoją podróż.
...mieli nieruchome, zasnute popielatą mgłą twarze i krótko ostrzyżone, ciemne włosy. Z nieskończonego zbiornika pary czerpali materię i solidnymi, ale nie zniszczonymi pracą dłońmi formułowali kolejne chmury, wykonując rutynowe, długie ruchy. Kiedy obłok był już gotowy, wypuszczali go z rąk, a on zdziwiony swoim istnieniem, gwałtownie jak wystrzelony z procy kamyk wylatywał do góry, podskakiwał parę razy i zaczynał swoją podróż.
Bardzo interesujące rozwinięcie cytatu. I ten Kociak żywcem wyjęty z twórczości Murakamiego.
OdpowiedzUsuń