czwartek, 5 stycznia 2012

Nazywam się...malarz

Orhan Pamuk


Ostatnio przeczytałam piękną powieść. Już pierwsze strony książki przeniosły mnie do dawnego Stambułu. Spacerowałam ciemnymi, zimnymi uliczkami, odkrywałam mroczne zakamarki, poznawałam sekrety opuszczonych klasztorów, wyniszczonych przez pożary budynków i smętnych, ubogich dzielnic. Następne kartki zabierały mnie w coraz to nowe miejsca - zajrzałam do domów bogaczy, odwiedziłam skromne chaty biedniejszych mieszkańców,  by za chwilę posłuchać dziwnych, kawiarnianych opowieści i napić się aromatycznej i rozjaśniającej umysł kawy. Byłam w zapierającym dech pałacu sułtana, spędziłam długie godziny odkrywając zawartość jego skarbca. Wreszcie obejrzałam niezliczoną ilość przepięknych ilustracji. Po magicznych Stambule oprowadzało mnie wiele osób  - każda miała swoją historię i swoją prawdę - choć wszystkie snuły tę samą opowieść. 


Nazywam się czerwień Orhana Pamuka, bo o tej książce oczywiście piszę, jest powieścią niezwykłą. Nie ze względu na fabułę, czy zawarte w niej rozważania nad zderzeniem kultur wschodu i zachodu. Fabuła opowiada dość banalną, kryminalną historię. Nałożone zaś na podstawową warstwę opowieści, rozważnia filozoficzne i społeczne nie wzbudziły mojego zainteresowania - konflikt kultur na linii wschód-zachód w żaden sposób mnie nie dotyczy. Choć oczywiście nie można mu odmówić doniosłości - dla Turków na przykład:) Gdyby Nazywam się czerwień było tylko kryminałem z elementami rozważań nad światem i kulturą, byłoby dla mnie tylko kolejną przeczytaną i szybko zapomnianą książką. Tak jednak nie jest, bo ta historia powoli umościła sobie w mojej duszy  wyściełany orientalnymi tkaninami kącik. Na ścianach powiesiła czerwone, różowe i fioletowe materiały, na podłodze leżą atłasowe poduszki i liczne księgi z najcudniejszymi ilustracjami. Na koniec rozpyliła w swoim nowym domu zapach mocnej kawy i zostawiła na małym stoliczku słodką do nieprzytomności chałwę. Usadowiwszy się już w swoim nowym mieszkaniu, historia szepcze cichym, niskim głosem: Niech cię pochłonie kolejna powieść Pamuka.  Tak łatwo zawładnęła częścią mojej duszy - bo powieść ta jest tak naprawdę serią słownych ilustracji. Bogaty język opisów stambulskiego świata sprawia, że staje on przed oczami jak żywy - wyraźny, pachnący i intensywny. Każdy fragment to malunek miasta i jego mieszkańców.  Tu tkwi magia tej książki - w najpiękniejszych literackich opisach. Jeśli miałabym ją do czegoś porównać, to przychodzi mi do głowy film Dziewczyna z perłą, który był zbiorem obrazów mistrzów holenderskich, zamkniętych w taśmie filmowej. 

Polecam więc, najgoręcej jak tylko mogę, tę powieść, wszystkim miłośnikom piękna, sztuki i obrazu. Odradzam zaś fanatykom kryminałów, dla których wartka akcja stanowi podstawę udanej lektury. Ja jestem zauroczona i na mojej przyłóżkowej kupce do przeczytania piętrzą się już kolejne książki Pamuka, mam nadzieję co najmniej równie piękne i malownicze.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...